- Share this text:
Untitled - posted by guest on 1st February 2020 10:41:15 PM
P: Co, poza uczelnią, motywuje Cię do wstania wcześnie rano z łóżka?
K: Oglądanie nowych ciekawych miejsc, szczególnie na wyjazdach. Wyjście do lumpów w soboty, wyjście do lasu, na łąkę, spotkanie ze znajomymi. Chociaż nie ukrywam, że wolę to robić później.
P: Zdarza Ci się, że rano nie masz potrzeby wstawania?
K: Bardzo często, na ogół tak jest. Generalnie jestem osobą, która woli wstać i iść spać później. Mam takie przypływy energii o 19, potem o 23 i na przykład zaczynam sprzątać albo malować. Taka 15 to jest najgorszy szit.
P: Jakie tematy Cię kręcą?
K: Związane z naturą, ekologią, bo natura to coś, co lubię i czego potrzebuję. Nie jestem w stanie wysiedzieć w mieście długi czas… znaczy jestem, ale frustruje mnie to.
P: Chodzi tylko o frustrację, czy miasto cię przytłacza?
K: Przytłacza mnie to, bardzo. Wydaje mi się, że właśnie z tego przytłoczenia rodzi się frustracja. Jakie było pytanie? Ekologia mnie kręci, bo myślę, że jest ważna. Jest to coś, na czym powinniśmy się skupić jako młode pokolenie. To jest coś, co nam teraz najbardziej zagraża. Może generować w przyszłości, a nawet już generuje zło, jak wojny, migracje, i katastrofy. Co mnie jeszcze interesuje... muzyka. Muzyka jest czymś najważniejszym dla mnie i uważam, że stoi na szczycie sztuki.
P: Czyli traktujesz muzykę jako sztukę, a nie tylko rozrywkę?
K: Tak, oczywiście. Jest dla mnie najszczersza, bo nie posługuje się znaczeniami. Tekst, który jest w utworach, to co innego. Muzyka jest szczera i oddziaływuje na emocje, choć nie do końca wiemy dlaczego. Jest dla mnie ważna, lubię tańczyć, śpiewać, to mnie wyzwala. Kino również jest dla mnie czymś ważnym. Lubię podejście artystyczne do tworzenia filmów, lubię jak filmy dają mi coś więcej niż tylko przyjemność z oglądania ich. Wydaje mi się, że filmem można najwięcej przekazać i można dotrzeć do najszerszego grona odbiorców i nawet pośrednio przekazywać swoje myśli, które są dla nas ważne i to jest naprawdę dobre medium do dotarcia do ludzi.
P: Bo film, tak jak muzyka, łączy wartości emocjonalne, przekaz artystyczny z rozrywką. Dlatego łatwiej jest odbierana przez ludzi i łatwiej do nich dociera.
K: No i to jest prostsze, film, oprócz kina abstrakcyjnego, posługuje się tyloma środkami artystycznymi, że łatwo wciągnąć widza, a na ogół, jeżeli chodzi o sztukę współczesną, to trzeba mieć jakieś pojęcie o tym, nie? Znać artystę, znać jego założenia, nie? Jakąś tam wizję. A w muzyce te emocje są najważniejsze.
P: Co chciałabyś osiągnąć za pomocą swojej sztuki, swojej twórczości?
K: Kurcze, to jest trudne pytanie. Spełnienie, satysfakcję, chyba jak każdy. Nie mam jeszcze do końca sprecyzowanej swojej drogi, ale to zależy od tego czym miałabym się zajmować, bo fajnie by było móc być w tym szczerą, bo sztuka musi być szczera, żeby była wiarygodna i żeby oddziaływała. Szczególnie sztuka abstrakcyjna, która jest trudna, i jeżeli nie jest szczera to po prostu nie jest przekonująca.
P: Czyli chciałabyś realizować się w sztuce, ale to znaczy, że chciałabyś tworzyć swój mały świat, odpowiadać za pomocą sztuki na swoje rozterki, problemy, obserwacje, czy chciałabyś działać bardziej na płaszczyźnie społecznej, oddziaływać na ludzi, tworzyć sztukę zaangażowaną?
K: Myślę, że to i to. Chciałabym, żeby moja sztuka cały czas się zmieniała, bo to chyba dobrze świadczy o artyście. Nie mówię o zaprzeczaniu sobie, chociaż czasami i to się zdarza i to też jest normalne, bo ludzie się zmieniają, to dlaczego ich sztuka ma się nie zmieniać. Wydaje mi się, że to powinno wynikać z czegoś, co nas wciąga. Sztuka zaangażowana jest czymś co lubię i uważam, że to jest ważne. Chociaż jeśli chodzi o sztuki wizualne to nie dociera do wielu ludzi, a nawet jeżeli dociera to nie każdy to rozumie, mniejszość to rozumie. Chciałabym operować w taki sposób graficzny sztuką, na zasadzie uproszczeń, żeby Było to dostępne dla prawie każdego. Wydaje mi się, że nie trzeba znać dobrze Mariny Abramovic żeby zrozumieć o co chodzi w jej performensach, bo są właśnie takie, tam jest dużo uproszczeń i posługuje się łatwym językiem, takim dosadnym. I to jest coś, co chciałabym osiągnąć. Właśnie te transformacje, a elementy autobiograficzne, jeżeli by wynikały z mojej potrzeby, ale nie postrzegam sztuki na zasadzie autoterapii, chociaż może kiedyś będę miała taką potrzebę. Proces powstawania dzieła! Tutaj fajnie jakby pojawiały się wątki autobiograficzne, bo wtedy to jest szczere i takie budujące, rozwijające. No i chciałabym dotrzeć do jak największej liczby ludzi, i nie ukrywam, że chciałabym mieć też z tego pieniądze, bo fajnie żyć z czegoś, co samemu się wytwarza. Chciałabym również zrobić coś nowatorskiego, nie? To chyba każdy, dlatego intermedia i takie przekraczanie granic jest dla mnie intrygujące.
P: Skoro mówimy już o intermediach, to w jakim medium czujesz się najpewniej na tę chwilę?
K: Najpewniej, paradoksalnie, czuję się w fotografii. Gdy skończyłam liceum wcale nie czułam się pewnie, wydawało mi się, że niewiele się nauczyłam, ale to nieprawda. Uświadomiłam to sobie dopiero jakiś czas temu. I to jest coś co lubię, co jest dla mnie dość proste, ale nie jest to do końca coś, czym chciałabym się zajmować. Film jest dla mnie czymś intrygującym, bo trafia do szerokiego grona odbiorców i trafia do ludzi, którzy zajmują się różnymi rzeczami. To jest trochę tak, że coś dajemy od siebie i coś zyskujemy, od operatorów, reżyserów, ostrzycieli, aktorów, no i własnie takie działania performatywne, aktorskie, są najbardziej zgodne z moim rodzajem ekspresji, i to jest coś, do czego chciałabym dążyć. Właśnie takie obserwowanie rzeczywistości i przetwarzanie jej. A tak pozatym, nie wiem, lubię rzeźbę, ale zmęczyła mnie bardzo. Chyba jestem takim człowiekiem, że jak coś długo robię, albo nawet nie długo tylko po prostu coś zajmuje dużo mojego czasu, to mnie szybko męczy. Nie zajmowałam się malarstwem przez ostatni czas, no i bardzo mi tego brakuje. Lubię je, ale też nie czuję się w nim jakoś pewnie. Wolę mieszać media i tworzyć nowe rzeczy. Lubię prace interaktywne. Zagadnienia polisensoryczne są dla mnie ciekawe. Tym bardziej, że jestem bardzo wrażliwa na dźwięk i zapachy. To jest o wiele bogatsze i daje dużo odbiorcy, kiedy jest tego więcej i jest to spójne, bo ta spójność jest ważna.
P: Czyli lubisz chodzić na wystawy?
K: Tak, szczególnie interaktywne. Pomimo tego, że wystawy mnie męczą, to staram się w nie zaangażować jak najbardziej mogę. Jak gdzieś jadę myślę od razu "o, ciekawe jaka będzie wystawa w tym mieście". Czasami to jest trochę bez sensu, bo np nie śpię całą noc, gdzieś jadę, a potem idę do muzeum i nie mam siły, nie? Różnie jest z tymi wystawami, bo fajnie jak są dosyć proste, fajnie zaaranżowane, wtedy są taką przyjemnością albo nawet rodzajem medytacji i takie wystawy, najfajniejsze na jakich byłam, robi CSW w Toruniu. One są właśnie takie bardzo, bardzo spójne. No a czasami wchodzisz na wystawę, nie wiesz o co chodzi, nie ma opisów, no i nie wiem, czasami zadaję sobie pytanie, czy to w ogóle ma sens i czy to daje jakąś satysfakcję i przyjemność. Najgorzej jak widzę dookoła ludzi, którzy wchodzą do muzeum i robią sobie zdjęcie z jakimś obrazem, na zasadzie "zaliczone". Nie wkładają w to żadnego wysiłku, i to mnie trochę boli. Ludziom się wydaje, że jak idą do muzeum to są lepsi. To jest trochę za mało. Myślę, że trzeba sobie to naprawdę dawkować, i nie jestem w stanie sobie wyobrazić, że idę na 4 wystawy w ciągu dnia, chyba, że jakieś takie mikro, albo bardzo powiązane ze sobą. W mandze są wystawy powiązane ze wschodem i jakoś się łączą. Czasem są budowane na zasadzie opozycji, tak jak teraz jest czy była wystawa drzeworytów, niesamowitych, i taka wystawa Gonciarza, Tokio24, która była interaktywna, gdzie było dużo obrazów, dziwnie wyświetlanych na obiektach przestrzennych. Fajnie jak coś działa na zasadzie opozycji, bo inaczej się na to patrzy.
P: To jeszcze zamykające pytanie, trochę nawiązujące do wcześniejszego. Z czego czerpiesz inspiracje?
K: Z rzeczywistości. W ogóle, jeśli chodzi o abstrakcję, to o wiele bardziej wolę formy organiczne niż geometryczne. Na ogół formy geometryczne są dla mnie obrzydliwe. Lubię jak coś nie wzięło się znikąd i jak to jest przetworzeniem rzeczywistości. Z własnych przeżyć, czegoś co mnie jakoś zajmuje bardzo. Z innych dzieł sztuki, ale lubię jak nie jest tak, że robię rzeźbę i inspiruję się rzeźbą, tylko czym innym, no bo kurde, łatwo się otrzeć o plagiat i na ogół nie wnosi to żadnych nowych wartości. Nie jestem osobą, która sobie coś wymyśli i weźmie to z głowy. Muszę mieć jakiś punkt wyjścia i na ogół to jakoś przepracowuję, czytam. Dużo mi dają doświadczenia po środkach odurzających, które zmieniają postrzeganie.
P: Czyli twój proces twórczy przybiera formę przyczynowo-skutkową. Musi być punkt wyjścia, który naprowadzi cię na coś nowego, itd.
K: Tak, może to wynika z tego, że żyjemy w takiej kulturze. Jesteśmy zakorzenieni w tym, że coś musi mieć swoją przyczynę i skutek. Chciałabym wyjechać gdzieś daleko i zetknąć się z inną kulturą, postarać się ją zrozumieć. To jest bardzo rozwijające. Podróże dużo mi dają. Właśnie, podróże mnie inspirują, o tym nie powiedziałam. To chyba najbardziej, bo to doświadczanie wielu rzeczy w krótkim czasie, takie intensywne i uczące, szczególnie jak się jedzie bez planu, trochę na dziko, i trzeba czasami walczyć o przeżycie. Wiadomo, że to wyolbrzymienie, ale trochę tak kurcze jest. Jak śpisz w pomieszczeniu, które nie zamyka się na klucz.